8: 7 Czerwca 2010 „Rok Kapłański: Wierność Chrystusa, wierność kapłana” - O Wierze

Wiara Proboszcza z Ars
Proboszcz z Ars otrzymał dar wiary w stopniu doskonałym. Duch Święty rozpalał w jego duszy światło tak jasne, że dostrzegał on sprawy Boże z prostotą i pewnością; czuł smak i słodycz wewnętrznych płomieni, uniesień, zachwyceń i łez. Całym sercem posłuszny był prawdom dostrzeganym dzięki zjednoczeniu z Bogiem, które jeśli tak rzec można sprawiało, iż owych prawd mógł niejako dotykać, czując je całym sobą. To, co my dostrzegamy z daleka, przez mgłę, niewyraźnie i na sposób zagadkowy, Proboszcz widział wyraźnie i jasno.
Gdybyśmy kochali Jezusa, mielibyśmy nieustannie przed oczyma duszy to złote tabernakulum, owo mieszkanie Boga wśród nas. Będąc w podróży i widząc z daleka wieżę kościoła, nasze serce zaczynałoby bić tak szybko, jak bije serce małżonki, która widzi w oddali dom swego ukochanego. Nie moglibyśmy oderwać od niego wzroku.
Nasza wiara jest oddalona od swego przedmiotu o trzysta mil morskich, jakby Bóg znajdował się po drugiej stronie oceanu. Gdybyśmy mieli wiarę żywą, przenikającą, wiarę świętych, podobnie jak oni ujrzelibyśmy Jezusa. Są kapłani, którzy codziennie widzą Go podczas Mszy Świętej.
Wiara jest fundamentem i podstawą dobrych uczynków – bez niej nie ma zasługi na żywot wieczny. Z tak silną wiarą szukała Zbawiciela Maria Magdalena - szukała Pana, którego w grobie nie zastała. Umysł jej był tak całkowicie pochłonięty Tym, którego szukała, że Chrystus nie mógł się dłużej ukrywać przed jej poszukiwaniem. Ukazał się jej w postaci ogrodnika i zapytał za kim tak płacze i kogo szuka. Jej wiara była tak żywa i gorąca, że gdyby nawet Jezus był na łonie Ojca, zmusiłaby Go zejścia
na ziemię!
Niech tylko chrześcijanin z taką wiarą idzie przed oblicze Boga, a On na pewno nie oprze się jego prośbie.
Ludzie, którym brak wiary, są jeszcze większymi ślepcami niż ci, którzy nie mają oczu. Żyjemy na tym świecie niczym spowici mgłą, lecz wiara jest wiatrem, który ową mgłę rozprasza i sprawia, że nad naszą duszą zaczyna świecić słońce. Spójrzcie, jakim smutkiem i chłodem wieje ze świątyń protestanckich! Tam ciągle panuje zima. U nas zaś można doznać radości i pocieszenia.
Zapytajcie ludzi tego świata, co widzą? Są ślepi. Nawet gdyby Jezus Chrystus przyszedł dziś do nas
i sprawił takie same cuda, jakich dokonywał w Judei, nie uwierzyliby. Wszak Ten, któremu dana została wszelka władza i wszelka moc, wcale tej mocy nie utracił. W ubiegłym tygodniu pewien niezamożny właściciel winnicy przyniósł na rękach do kościoła swego dwunastoletniego syna, który
od urodzenia miał sparaliżowane nóżki i nigdy nie chodził. Ojciec odprawił nowennę do św. Filomeny
i dziewiątego dnia jego synek został uzdrowiony: stanął na własnych nogach i pobiegł tak szybko, że ojciec nie mógł go dogonić.
Z wiarą ma się łączyć silna i niezachwiana nadzieja, że Bóg udzieli nam wszystkiego, o co Go poprosimy. Przykładem może być niewiasta kananejska. Jej modlitwa ożywiona wiarą i nadzieją
tak silną, że nie przestała błagać i nalegać póki Chrystus jej nie wysłuchał.
Wiara i nadzieja niosą triumf i usuwają wszystkie przeszkody na drodze zbawienia.
Wiara jest do zbawienia koniecznie potrzebna. A jednak ta cnota odsłaniająca nam bogactwo niebieskiego piękna, kiedyś nas opuści – w przyszłym życiu nie będzie już żadnych tajemnic.
Jezus uzdrawiał chromych i chorych, wskrzeszał umarłych. Ale i wówczas byli ludzie, którzy widzieli te cuda na własne oczy i nie wierzyli. Ludzie zawsze i wszędzie są tacy sami. Bóg jest wszechmocny, ale diabeł też ma swoją moc i posługuje się nią, by zaślepiać biednych ludzi.

Modlitwa za kapłanów
Panie Jezu, Ty wybrałeś Twoich kapłanów spośród nas i wysłałeś ich, aby głosili Twoje Słowo i działali w Twoje Imię. Za tak wielki dar dla Twego Kościoła przyjmij nasze uwielbienie i dziękczynienie. Prosimy Cię, abyś napełnił ich ogniem Twojej miłości, aby ich kapłaństwo ujawniało Twoją obecność
w Kościele. Ponieważ są naczyniami z gliny, modlimy się, aby Twoja moc przenikała ich słabości.
Nie pozwól, by w swych utrapieniach zostali zmiażdżeni Amen.

Myśli Św. Jana Vianney’a
Żyjemy na tym świecie jak we mgle.
Ale wiara jest wiatrem rozwiewającym mgłę i odsłaniającym przed naszą duszą piękne słońce
Gdyby ludzie mieli wiarę, gdyby rozumieli cenę Najświętszej Ofiary, uczestniczyliby w niej z większą gorliwością.
Czysta dusza jest jak piękna perła. Dopóki jest ukryta w muszelce w głębi morza, nikt nie myśli o tym,
by ją podziwiać. Ale gdy się ją pokaże w świetle słońca, perła zajaśnieje i przyciągnie wzrok.
Czysta dusza jest jak piękna róża.
Trzy Osoby Boskie zstępują z nieba, by napawać się jej wonią.

O Najświętszej Maryi Pannie
Bóg Ojciec patrzy na Serce Najświętszej Maryi Panny jako na arcydzieło swych własnych rąk. Lubimy podziwiać dzieła własnych rąk, szczególnie jeśli zostały dobrze wykonane. To z Serca Maryi pochodziła [ludzka] krew Syna, która nas odkupiła. To w Sercu Maryi mieszkanie obrał sobie Duch Święty.
Prorocy głosili chwałę Maryi, zanim przyszła Ona na świat. Porównywali Ją ze słońcem. Rzeczywiście, narodziny Maryi można porównać z pojawieniem się słońca na niebie spowitym mgłą.
Przed Jej przyjściem na świat gniew Boży wisiał nad naszymi głowami jak miecz. Jednak, gdy tylko pojawiła się na ziemi Maryja, gniew Boży został uśmierzony. Jako dziecko nie wiedziała, że zostanie Matką Bożą, i pytała: "Kiedyż wreszcie dane mi będzie ujrzeć tę piękną niewiastę, wybraną, by stała się Matką Zbawiciela?”
Najświętsza Maryja Panna zrodziła nas dwa razy: we Wcieleniu i u stóp krzyża, jest zatem podwójnie naszą Matką.
Często porównujemy Maryję ze znanymi nam matkami; lecz Ona jest lepsza od najlepszej matki na świecie, gdyż nawet najlepsza matka na świecie karze swoje nieposłuszne dziecko, a nawet czasem je zbije, sądząc, iż dobrze czyni. Najświętsza Maryja Panna nigdy nas nie karze - jest w Niej tyle dobroci, że zawsze odnosi się do nas z miłością.
Serce tej Matki przepełnione jest miłością i miłosierdziem, pragnie jedynie naszego szczęścia: wystarczy tylko zwrócić się do Niej, aby zostać wysłuchanym.
Syn Boży kieruje się sprawiedliwością, Matka Boża jedynie miłością. Bóg tak bardzo nas umiłował, że za nas umarł, lecz w Serce Jezusa wpisana jest sprawiedliwość, będąca przymiotem Boga. W Serce Maryi wpisane jest tylko miłosierdzie. Jej Syn gotów jest ukarać grzesznika, lecz Maryja biegnie
ku Niemu i powstrzymuje w powietrzu Jego miecz, prosząc o zmiłowanie nad nieszczęśnikiem. Matko moja - odpowiada Jej Pan - nie potrafię niczego Ci odmówić. Gdyby tylko dusze w piekle mogły żałować za swoje grzechy, też wyprosiłabyś im u Mnie tę łaskę.
Najświętsza Maryja Panna stoi pomiędzy swoim Synem a nami. Im większymi jesteśmy grzesznikami, tym więcej okazuje nam czułości i współczucia. Matce zawsze najdroższe jest to dziecko, przez które wylała najwięcej łez. Czyż matka nie biegnie na pomoc najsłabszemu i najbardziej narażonemu na niebezpieczeństwo? Czyż lekarz w szpitalu nie poświęca najwięcej uwagi najciężej chorym?
Serce Maryi ma dla nas tyle miłości, że serca wszystkich ziemskich matek zebrane razem
są przy nim niczym bryłka lodu.
Spójrzcie, jak dobra jest Najświętsza Maryja Panna! Jej wielki sługa, św. Bernard, pozdrawiał Ją często słowami Bądź pozdrowiona, Maryjo. Pewnego dnia odpowiedziała mu: Bądź pozdrowiony, synu mój, Bernardzie...
Zdrowaś Maryjo jest modlitwą, która nigdy nie nuży. Kiedy rozmawiamy o sprawach ziemskich, o handlu, o polityce, szybko nas to nuży, lecz kiedy mówimy o Matce Bożej, zawsze odkrywamy coś nowego.
Nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny jest miłe, słodkie i pełne dobrego pokarmu.
Wszyscy święci mieli wielkie nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny; wszystkie łaski z nieba przechodzą przez Jej ręce.
Nie wchodzi się do domu, nie pozdrawiając wprzód odźwiernego. Maryja jest "odźwierną" nieba.
Gdy chcemy podarować coś ważnej osobie i być pewnym, że nasz prezent sprawi jej przyjemność, czynimy to często przez ręce kogoś, w kim ma ona szczególne upodobanie. Podobnie nasze modlitwy nabierają zupełnie innego wymiaru, kiedy przedstawiamy je Bogu przez pośrednictwo Maryi, ponieważ jest ona jedynym stworzeniem, które nigdy nie obraziło Boga. Spośród wszystkich ludzi tylko Najświętsza Maryja Panna wypełniła do końca przykazanie Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną oraz przykazanie doskonałej miłości Boga. Dlatego wszystko, o co Syn prosi Ojca, zostaje Mu udzielone. Podobnie wszystko, o co prosi Ona swego Syna, zostaje Jej udzielone.
Kiedy dotykamy wonności, zapach przechodzi na nasze ręce; składajmy nasze modlitwy w ręce Maryi, a Ona napełni je swoją cudowną wonnością.
Myślę, że Maryja odpocznie dopiero wtedy, kiedy ten świat się skończy. Dopóki jednak [on] istnieje, Matka Boża wciąż jest wzywana przez swoje dzieci i nie ma chwili wytchnienia. A ma przecież tak bardzo dużo dzieci: stale musi biegać, by wszystkich ich doglądać.

Myśli Św. Jana Vianney’a

Syn kieruje się sprawiedliwością, Matka tylko miłością
Najświętsza Maryja Panna znajduje się między swoim Synem a nami.
Chociaż zgrzeszymy, jest pełna czułości
i współczucia dla nas. Czyż dziecko, które kosztuje matkę najwięcej łez, nie jest jej najbliższe?
Kiedy nasze ręce dotkną pachnących ziół, wszystko, czego potem tkną, przechodzi z kolei ich wonią. Przekazujmy nasze modlitwy
przez ręce Maryi, Ona nasyci je wonią.
Tylko Maryja wypełniła pierwsze przykazanie: "Będziesz miłował Pana Boga swego z całego serca swego". Wypełniła je całkowicie. Wszystko,
o co Syn prosi Ojca, zostaje Mu udzielone. Podobnie zostaje udzielone wszystko, o co Matka prosi Syna.
Nie wchodzi się do domu, dopóki nie zgłosi się swego przyjścia portierowi. Najświętsza Panna jest "odźwierną" niebios.
Bóg umiłował nas na tyle, żeby umrzeć za nas, ale w Sercu Jezusa jest sprawiedliwość będąca przymiotem Boga. W Sercu Najświętszej Panny
jest tylko miłosierdzie.

O miłości

Miłość Proboszcza z Ars
Jeśli ktoś pragnie mieć wyobrażenie o tym, jak głęboka była miłość ks. Vianney’a do Pana Jezusa, powinien zgłębić gorliwość, żywotność i hojność, jakie mogą stać się udziałem duszy ludzkiej
za przyczyną łaski Bożej. Wszystkie władze duszy, światła umysłu i poruszenia woli [Proboszcza z Ars] oddane były służbie miłości. Zjednoczenie [z Bogiem], o którym pisze św. Jan Chryzostom, było jego udziałem [już na ziemi]. "Jezus Chrystus był wszystkim, co wypełniało jego myśli, uczucia i pragnienia. Bez obecności Zbawiciela towarzystwo świętych nie mogłoby mu się podobać': Jezus Chrystus był całym jego życiem, niebem, teraźniejszością i przyszłością. Jedynie Najświętsza Eucharystia zdolna była gasić palące go wewnętrzne pragnienie. Nie mógł przestać myśleć o Jezusie Chrystusie, pragnąć Jezusa Chrystusa, mówić o Jezusie Chrystusie. Słowa jego nie były już nawet słowami. Były niczym rodzące się w głębi serca i wychodzące z ust płomienie. W tym, w jaki sposób wymawiał Najświętsze Imię Jezusa, którego najczęściej nazywał NASZYM PANEM, było tyle miłości, iż trudno było nie odczuć poruszenia. Zdawało się, iż serce i wargi Proboszcza stanowiły jedno.
Miłość wskazuje na Boga nieskończenie Dobrego i nakazuje mu oddać serce. I ta cnota nigdy nas nie opuści, nawet w niebie.
Ze swoich lektur najczęściej cytował pełne żaru słowa świętych, którzy dawali w nich świadectwo prawdziwej miłości boskiego Mistrza; lubił powtarzać za św. Teresą z Avila [słowa, jakie kierował do niej Jezus]: „Oczekuję dnia sądu, kiedy to ludzie poznają, jak bardzo mnie umiłowałaś” czy „Kiedy ludzie Mnie odrzucą, przyjdę znaleźć schronienie w twoim sercu”. Słowa te Proboszcz cytował zawsze ze łzami w oczach.
Przywoływał także słowa św. Katarzyny Sieneńskiej, która rozpalona płomieniem miłości wołała:
„O mój najdroższy Panie! Gdybym mogła być ziemią - i skałą, na której postawiono Twój krzyż,
jakąż łaską i pociechą, byłoby dla mej duszy zebrać krew płynąca z Twoich ran!”
Z wielkim rozrzewnieniem opowiadał o tym, jak św. Colette mówiła do Jezusa: „Mój słodki Mistrzu, chciałabym jeszcze bardziej Cię kochać, lecz czuję, że moje serce jest za małe”. Zaraz potem ujrzała zstępujące z nieba wielkie płonące serce i usłyszała głos mówiący do niej: „Teraz kochaj mnie
tak mocno, jak tylko zapragniesz”. A serce świętej całe zatopiło się w miłości.
- O Jezu - wołała często ze łzami w oczach - poznać Cię, to znaczy Cię umiłować! Gdybyśmy wiedzieli, jak bardzo Pan Jezus nas kocha, umarlibyśmy z rozkoszy! Nie wierzę, że znalazłyby się wówczas serca na tyle zatwardziałe, by nie oddały się tej miłości, poznawszy, jak bardzo je umiłował.
Jak piękna jest miłość! Jest ona wylaniem na nas Serca Jezusowego, które całe jest miłością. Jedynym szczęściem człowieka na ziemi jest kochać Boga i wiedzieć, iż jest się przez Niego miłowanym.
Mówił też ze smutkiem: „Myślę czasem o tym, jak niewiele z naszych dobrych uczynków zostanie nagrodzonych w niebie, ponieważ zamiast czynić je jedynie z miłości do Boga, czynimy je
z przyzwyczajenia, rutynowo i ze względu na miłość własną. Jakaż wielka szkoda!”
Wszystko przed Bogiem, wszystko z Bogiem, wszystko, by podobać się Bogu. Pójdź, duszo moja, rozmawiaj z Bogiem, pracuj z Nim, idź z Nim, walcz i cierp z Nim. Pracy twojej będzie błogosławił, krokom twoim będzie błogosławił, w cierpieniu będzie błogosławił twoim łzom. Jakże wielkie i szlachetne, jakże pełne pocieszenia jest czynić wszystko pod okiem i w towarzystwie dobrego Boga, wiedzieć, że On na wszystko patrzy i wszystko mierzy! Każdego ranka mówmy więc: "Wszystko, by się Tobie podobać, mój Boże, wszystko dziś czynić będę z Tobą”. Jak słodka i pocieszająca jest myśl o tym, że nigdy nie opuszcza nas święta obecność Boża! Wówczas człowiek nigdy się nie nuży, a godziny upływają niczym minuty. Takie bowiem życie jest przedsmakiem nieba.
O, biedni grzesznicy! Pomyśleć, że niektórzy ludzie umierają, nie zaznawszy w życiu ani jednej godziny szczęścia miłowania Boga! Jeśli zdarzy nam się znudzić pobożnymi ćwiczeniami czy rozmową z Bogiem [na modlitwie], pójdźmy myślą do bram piekieł i spójrzmy na nieszczęsnych potępionych, którzy utracili na zawsze możliwość miłowania Boga.
Gdyby można było potępić się bez zadawania tym samym bólu Panu Jezusowi, to by uszło!
Lecz tak nie można.
Przykazanie miłości bliźniego jest tak wielkie i tak ważne, że Bóg kładzie je zaraz po przykazaniu miłości Boga, bo miłość bliźniego nie znosi krzywdzenia innych. Nie możemy być zbawieni, bo nie miłujemy brata, trwamy w śmierci, jak się wyraża Św. Jan. A Jezus Chrystus uzna nas za swoje dzieci, tylko pod tym warunkiem, że będziemy się wzajemnie miłowali.
Miłość Boga „z całego serca” ponad wszystkie rzeczy, więcej niż samych siebie, oznacza, że Boga trzeba stawiać wyżej niż jakiekolwiek stworzenie, i że trzeba sobie postanowić, raczej stracić – majątek, sławę, rodziców, przyjaciół, męża, dzieci wreszcie i życie – niż popełnić jeden grzech ciężki. Jeżeli nie kochamy dobrego Boga, jesteśmy bardzo nieszczęśliwi. Człowiek po to jest stworzony, żeby kochał Boga, bo w Nim znajdzie całkowite szczęście. Tylko on może zaspokoić nasze pragnienia i uczynić nas szczęśliwymi, o ile to jest możliwe tu na ziemi, w tej dolinie łez i płaczu. Jak bardzo jesteśmy ślepi, kiedy tak lgniemy do życia, do ziemi, do dóbr doczesnych, w których tylko smutek i gorycz.
Po czym poznać, czy mamy tę cnotę?
1.Osoba, która kocha, nie wie co to pycha, nie chce panować nad innymi, nie krytykuje postępowania innych, nie wywyższa się, kiedy nią gardzą – nie martwi się, ale uważa,
że zasługuje na jeszcze większą pogardę. Nie zasmuca też innych, bo miłość to królewski płaszcz, który osłania błędy współbraci.
2.Człowiek, który kocha przyjmuje cierpliwie i z rezygnacją chorobę, nieszczęście i wszelkie dolegliwości, bo pamięta, że jest grzesznikiem, a życie na ziemi nie jest wieczne.
3.Człowiek, który kocha nie jest skąpcem i nie gromadzi chciwie majątku. Pracuje chętnie,
bo taka jest wola Boża i poddaje się wyrokom Opatrzności, której całkowicie zaufał. Wspomaga biednego w jego nędzy i nie patrzy czy jest on jego przyjacielem czy nie,
bo jałmużna od wszelkiego grzechu i śmierci wybawia i nie dopuści duszy iść do ciemności.
4.Dusza, która kocha Boga jest wolna od grzechu nieczystości, bo tak ściśle jest zjednoczona ze Stwórcą, że duch zmysłowości nie ma nad nią władzy.
5.Miłość w żadnym razie nie jest zazdrosna.
6.Kto kocha, ten wolny jest od gniewu, bo Święty Paweł wyraźnie mówi, że miłość cierpliwa jest i uprzejma jest względem wszystkich.
Chrześcijanin, który miałby w sobie prawdziwą wiarę, umarłby z miłości. Jakże szczęśliwy jest człowiek kochający Boga i bliźniego - bo kiedy kocha się Boga, kocha się także bliźniego! Taki człowiek żyje niebem na ziemi. Jak pełen jest wewnętrznego pokoju!
Patrząc w stronę cmentarza, często myślę o tym, że język naszych zmarłych nie może już się modlić,
a serca ich nie mogą już kochać tak jak my.
Ksiądz Vianney często kończył swoje wypowiedzi słowami:
- Oto sekret pięknego życia i pięknej śmierci: być kochanym przez Boga, żyć w zjednoczeniu
z Bogiem, w Jego obecności i być bez reszty oddanym Bogu!
Pewnego dnia, słysząc śpiew ptaków na dziedzińcu kościoła, westchnął:
- O maleńkie ptaszyny, zostałyście stworzone, by śpiewać, i śpiewacie! Człowiek zaś został stworzony, by kochać Boga, lecz Go nie kocha.
Mówił też:
- Nie kochamy Boga dlatego, że nie doszliśmy jeszcze do tego stopnia miłości, na którym im więcej coś nas kosztuje, tym większą znajdujemy w tym przyjemność. Gdybyśmy nawet mieli być potępieni, naszą pociechą byłaby myśl, że przynajmniej kochaliśmy Boga na ziemi...
Ci, którzy płaczą nad tym, że nie kochają Boga, dają tym samym dowód, że Go kochają.
Jakże pocieszająca jest myśl, że na tym nędznym świecie możemy w Bogu znaleźć najwięcej wierności
i najwięcej miłości!
Spytałem pewnego dnia ks. Vianneya: - Jaką drogą trzeba iść do Boga?
- Przyjacielu, taką "jakbyś był kulą armatnią”.
Proboszcz z Ars polecał szczególnie trzy nabożeństwa: do Męki Pańskiej i Najświętszego Sakramentu, do Najświętszej Maryi Panny i do dusz czyśćcowych. Za św. Bernardem powtarzał,
że brak czci dla Ciała i Krwi Pańskiej jest znakiem potępienia.
Męka Pana naszego - mówił - jest jak górski potok, który nigdy nie wysycha.
Żadne słowa nie są w stanie oddać czci, jaką Proboszcz z Ars otaczał Najświętszą Eucharystię. Określał ją najsłodszymi i najczulszymi słowami; wymyślał nowe wyrażenia, aby mówić o Niej z jeszcze większym szacunkiem. Eucharystia była jego ulubionym tematem, bezustannie powracał do Niej
w rozmowach. Jego serce przy tym rozpływało się we wdzięczności i miłości: czoło jaśniało, oczy były roziskrzone, jego święta dusza malowała się na twarzy, łzy odbierały mu głos.
Cóż takiego czyni Pan nasz w sakramencie swojej miłości? Miłuje nas całym sercem, z Jego Serca tryskają ku nam strumienie czułości i miłosierdzia, w których topią się grzechy świata.
Komunię świętą nazywał kąpielą miłości...
- Po Komunii świętej dusza zanurza się w nektarze miłości, niczym pszczoła w nektarze kwiatu - mówił.
Opowiadał też często zdarzenia z życia św. Jana od Krzyża i św. Teresy z Avila. Kiedy święta przyjmowała Komunię z rąk swego kierownika duchowego, miłość Pana naszego przepływała swobodnie między ich sercami, które w tej miłości rozpływały się do tego stopnia, że oboje upadali na ziemię w ekstazie miłości [Bożej].
W uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa mówił:
- Dzisiaj Pan Jezus przytula nas do swego Serca. O, gdybyśmy zawsze potrafili przy Nim trwać!
Potem, składając ręce i wznosząc do nieba oczy pełne łez, dodawał:
- O Serce Jezusa! Serce pełne miłości! Kwiecie miłości! Serce było jedyną częścią ciała Chrystusa, które nie zostało zmasakrowane podczas męki, i to Serce zostało przebite włócznią Longinusa,
by wydobyć zeń miłość! Jeśli nie ukochamy Serca Jezusowego, cóż zatem ukochamy? W Sercu Jezusa nie ma nic prócz miłości! Jakże nie kochać tego, co tak bardzo godne jest naszego umiłowania?

Modlitwa za kapłanów
Mocą Ducha Świętego włóż Twoje słowo na ich usta i wlej swoją miłość w ich serca, aby nieśli Dobrą Nowinę ubogim, a przygnębionym i zrozpaczonym - uzdrowienie. Niech dar Maryi, Twojej Matki, dla Twojego ucznia, którego umiłowałeś, będzie darem dla każdego kapłana. Spraw, aby Ta, która uformowała Ciebie na swój ludzki wizerunek, uformowała ich na Twoje boskie podobieństwo, mocą Twojego Ducha, na chwałę Boga Ojca. Amen.

Myśli Św. Jana Vianney’a

Kiedy mówimy: "Boże, wierzę, wierzę mocno, to znaczy bez najmniejszych wątpliwości, bez najmniejszych wahań", i jeśli przejmiemy się tymi słowami, wtedy ten akt wiary, który zarazem jest aktem miłości, wystarczy za wszystko.
Kiedy nie macie miłości Bożej, jesteście bardzo biedni.
Jesteście jak drzewo bez kwiatów i owoców.
To naprawdę piękne - mieć serce i, chociaż jest ono tak małe, można się nim posłużyć, by miłować Boga.
Człowiek został stworzony przez miłość, dlatego ona tak bardzo go pociąga.
Z drugiej strony jest tak wielki, że nic nie może go zadowolić na ziemi.
Jest zadowolony tylko wówczas, gdy zwróci się w stronę Boga. Jeśli wyciągnie się rybę z wody, nie będzie żyć.
Podobnie człowiek bez Boga.
Dajemy naszą młodość szatanowi, a Panu Bogu resztki, Bogu, który jest tak dobry, że chce się jeszcze tym zadowolić.
Próby, dla tych, których Bóg kocha, nie są karami, ale łaskami.
Znakiem wyróżniającym wybranych jest miłość, tak jak znakiem potępionych jest nienawiść. Żaden potępiony nie kocha innego potępionego.
Święci kochają wszystkich: kochają zwłaszcza swoich nieprzyjaciół.
Tylko pierwszy krok kosztuje na drodze wyrzeczenia. Skoro się na nią weszło, wszystko zrobi się samo, a kiedy posiada się tę cnotę, ma się wszystko.