Duszpasterstwo Bankowców w Warszawie

www.bankowcywarszawa.pl

e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

5 listopad 2018 r.

2 spotkanie – Stefan Kardynał Wyszyński

 

Bóg tak w świecie działa, że im czasy są bardziej pyszne, butne, zarozumiałe i pewne siebie, tym pokorniejsze sługi w świat posyła.

Boży Duch miłości i przemiany

Odzyskana wolność po blisko 130 latach zniewolenia Polski świadczy o mocy ducha narodu. Potwierdzają to także wielkie wydarzenia i postaci, wpisane w historię minionych 100 lat, dzielących nas od momentu odzyskania niepodległości. Ich świadectwo potwierdza, że niemożliwe jest głębokie odrodzenie człowieka
czy narodu bez pomocy Ducha Świętego, który uzdalnia do przemiany i nawrócenia. Mówią o tym biblijne dzieje Narodu Wybranego. Potwierdza także historia naszej Ojczyzny.

Przypomnijmy choćby wydarzenie z pierwszej pielgrzymki do Polski Ojca Świętego Jana Pawła II, który wołał w stolicy: „Niech zstąpi Duch Twój! Niech zstąpi Duch Twój! I odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi!”.
I stało się. Kajdany komunizmu opadły.

To jednak nie koniec walki o pełną wolność. Słowa Papieża wypowiedziane na placu Zwycięstwa
w Warszawie otwierały nowy wymiar zmagań o prawdziwą przemianę w naszej Ojczyźnie. Kardynał Wyszyński wobec tej otwierającej się perspektywy nie wierzył w skuteczność rozwiązań rewolucyjnych. Mówił: „Nie przez nienawiść powstanie nowy porządek na świecie. Może on zrodzić się tylko przez miłość. (…) Odnowa świata, o której tak dużo dzisiaj się mówi i pisze, polega na tym, abyśmy uwierzyli, że Bóg jest Miłością i abyśmy z tej miłości, którą Bóg włożył w nasze istnienie i życie – czerpali dla braci”.

W chwili dokonujących się przemian, związanych z koniecznością weryfikacji przeszłości dla budowania nowego ładu, pojawia się niebezpieczeństwo rozliczeń, odwołujących się do sprawiedliwości. Jednak, jak przypominał Prymas – sprawiedliwość bez miłości bywa okrutna. „Chrystus miarę sprawiedliwości związał

 
       


z miłością, tak że sprawiedliwym można być tylko wtedy, gdy się miłuje”. A to jest niemożliwe bez pomocy Ducha Świętego, Ducha Miłości: „Prawdziwa odbudowa i przebudowa społeczna zacznie się również wtedy, gdy «sprawiedliwość serce dostanie» i namaszczona będzie miłością, gdy każdy kodeks życia publicznego – czy to prywatny, czy obywatelski, konstytucje, czy kodeksy pracy – będą przeniknięte duchem miłości. Nie myślcie, Najmilsi, że to utopia. Wszystkie utopie, które zrodziły się z niepokoju człowieka szukającego nowego i lepszego współżycia społecznego, są właśnie szukaniem miłości. Poczujemy się w pełni wolni
i w prawdzie dopiero wtedy, gdy wszystkie moce w naszym życiu – osobistym, rodzinnym, społecznym, zawodowym, politycznym i nawet w tak skłóconym dzisiaj życiu międzynarodowym – odkryją serce”.

Przekonany o tym do głębi, prymas Wyszyński prosił: „Otwórzcie drzwi rozumu ludzkiego – aby poznał,
że nawet prawdę zdobywa się w miłości. Otwórzcie drzwi woli człowieka – abyście zrozumieli, że chcieć wolności to znaczy miłować. (…) Otwórzcie drzwi szeroko do wszystkich miejsc, gdzie tętni praca ludzka,
tak jak otwieracie pługiem łono ziemi – aby wrzucić ziarno! Otwierajcie bramy fabryk, warsztatów, klinik
i różnych miejsc pracy – od kominów fabrycznych, aż po głębie kopalnianych sztolni – aby wlać w nie nowe życie! Trzeba miłosną dłonią wszystko przytulić do serca, ażeby żyło tak, jak my tego pragniemy”.

Źródłem prawdziwej Miłości – jest Duch Święty. To On daje moc i odwagę. Apostołowie trzy lata chodzili
z Chrystusem i w chwili próby wszyscy, z wyjątkiem jednego, Jana, który stał pod Krzyżem z Maryją, opuścili swojego Mistrza – nie zdali „egzaminu” z miłości. Dopiero gdy Duch Święty zstąpił na nich, wyzwolił ich
z lęku. Poszli na cały świat, aby głosić Chrystusa, Jego Dobrą Nowinę. Tak jest z każdym naszym działaniem. Można się namęczyć, napracować i nic nie osiągnąć. Jak czytamy w Psalmie 127(126): «Jeżeli Pan domu nie zbuduje, na próżno się trudzą ci, którzy go wznoszą». Bez pomocy Ducha Bożego nie zbudujemy nic trwałego. Tak w życiu społecznym, jak i w naszym codziennym życiu. Czyż nie doświadczamy tego nieraz,
że wszystko idzie «jak po grudzie», wszelkie wysiłki zdają się daremne? Nawet siebie samych często trudno nam znieść. Prymas Wyszyński radził w takich sytuacjach – zamiast „chodzić od drzwi do drzwi” i szukać pomocy u ludzi – zwrócić się do Ducha Świętego: „Przyjdź – i w ciemnię mego życia tchnij to „radium – promień” Twego światła! Przyjdź i ta komórka moja, w którą się schowałem przed światłem i przed wszystkim – niech się rozświetli”.

Tak, jak bez pomocy Ducha Świętego nie jesteśmy w stanie wypowiedzieć Imienia Jezus, tak też bez Jego mocy nie odmieni się nasze życie – osobiste i narodowe.

Oblubienico Ducha Świętego – wypraszaj nam dar Bożego Ducha ożywiającego serca miłością
i przemieniającego nasze życie. Powtórzmy wspólnie słowa Milenijnego Aktu Oddania:

Bogurodzico Dziewico, Matko Kościoła, Królowo Polski i Pani nasza Jasnogórska (…). Oddajemy dziś ufnym sercem w Twą wieczystą, macierzyńską niewolę miłości wszystkie dzieci Boże ochrzczonego Narodu
i wszystko, co Polskę stanowi, za wolność Kościoła w świecie i w Ojczyźnie naszej. (…)

Przyjmij naszą ufność, umocnij ją w sercach naszych i złóż przed Obliczem Boga w Trójcy Świętej Jedynego. Amen.

Z rozważań „Maryjne drogi wolności Prymasa Tysiąclecia” p. Anny Rastawickiej



Myśli wyszukane Sługi Bożego ks. Prymasa Stefana Wyszyńskiego
 

Życie jest większe od legend, bo w życiu jest prawda.

Wszystko, co nas spotyka - zdrowie czy cierpienie, dobro czy zło,
chleb czy głód, przyjaźń ludzka czy niechęć, dobrobyt czy niedostatek
- wszystko to w ręku Boga może działać ku dobremu.

 
 

Prawda wypowiadana w słowie - kosztuje. Tylko za plewy się nie płaci.
Za pszeniczne ziarno prawdy - trzeba płacić.

Największą mądrością jest umieć jednoczyć, nie rozbijać.

 
 

Miarą naszej miłości ma być miłość,
jakiej dla siebie oczekujemy od całego świata.

Milczenie w obronie własnej jest bardziej wymowne niż słowa.
Człowiek nie żałuje tylko tych słów, których nie powiedział.

 
 

Naród, który nie wierzy w wielkość i nie chce ludzi wielkich, kończy się. Trzeba wierzyć w swą wielkość i pragnąć jej.

Uprzejme spojrzenie i uśmiech znaczą często więcej, niż udana rozmowa.

 
 

Naród bez dziejów, bez historii, bez przeszłości, staje się wkrótce narodem bez ziemi, narodem bezdomnym, bez przyszłości. Naród, który nie wierzy w wielkość, i nie chce ludzi wielkich, kończy się.

Sztuką jest umierać dla ojczyzny, ale największą sztuką jest dobrze żyć dla niej.

 
     


 

W Kościele nigdy nie jesteśmy samotni. Chrystus zapewnił, że nie zostawi nas sierotami i wierny jest swojej obietnicy. Żyje w swoim Kościele i jest jego Tajemnicą. Nawet gdy my o Nim zapominamy - On o nas pamięta; gdy my nie wierzymy Mu - On nam wierzy; gdy my przestajemy Go miłować - On nadal nas miłuje.

Pokój światowy zaczyna się od pokoju naszego serca.

 
 

Ludzie postanowili, że Boga nie ma.
On jednak nie ma obowiązku stosowania się do naszych uchwał.

Nie to jest ważne, by krytykować przeszłość,
lecz aby swój własny wysiłek włożyć w lepszą przyszłość.

 
 

Wiadomo, że nie powstało wiele dobrych rzeczy,
dlatego że czekało się na lepsze.

Strach zapukał do drzwi, otworzyła mu odwaga,
i nikogo tam nie było.

 
 

Nie można brnąć bezkrytycznie w tzw. nowoczesność,
bo ona jest pełna fałszu i bierze ludzi w niewolę.

We wszystkim tym, co zdarza się w życiu człowieka,
trzeba odczytać ślady miłości Boga. Wtedy do serca wkroczy radość.

 
 

Nie trzeba oglądać się na innych, na tych lub owych, może na polityków, żądając od nich, aby się odmienili. Każdy musi zacząć od siebie, abyśmy prawdziwie się odmienili. (Gniezno, 2 lutego 1981 (z homilii))

Obyście nie poddali się wygodnictwu, egoizmowi i wrogości życia! Obyście nie naśladowali modnych lalek, których pełne są teatry, kabarety, kawiarnie, redakcje. Obyście nie naśladowali kobiet, wyśmiewających matki, które urodziły Polsce i Kościołowi trzecie, czwarte, czy piąte dziecko. (Kobyłka, 8 września 1970)

 
 

Tak często słyszymy zdanie: "Piękną i zaszczytną rzeczą jest umrzeć za Ojczyznę". Jednakże trudniej jest niekiedy żyć dla Ojczyzny. Można w odruchu bohaterskim oddać swoje życie na polu walki, ale to trwa krótko. Większym niekiedy bohaterstwem jest żyć, trwać, wytrzymać całe lata. (Warszawa, 6 stycznia 1981)

Światu potrzeba więcej wrażliwych serc i mniej zimnej stali.